Jakiś czas temu zacząłem interesować się końcówkami mocy. Wdrażając myśli w czyn zakupiłem dwie - jedną Sherwood 6040, drugą Onkyo M-5550. Jako, że dźwięk z tych końcówek bardzo mnie urzekł zacząłem rozglądać się za przedwzmacniaczem, gdyż granie wprost ze źródła jest bardzo kłopotliwe. W sumie nie wiem co mną targnęło ale nabyłem przedwzmacniacz firmy Technics, model SU-A40.
Na pewno był jednym z tańszych z oferowanych na znanym portalu aukcyjnym, po drugie miał sporo wejść analogowych i to pozłacanych, a także parametry techniczne (te z broszury) imponowały - wydawał się dobrym wyborem mimo, że z tyłu głowy miałem wszystkie złe opinie o sprzęcie Technics z tego okresu.
Do rzeczy... sprzęt przyszedł w zeszły piątek, po podłączeniu i pierwszych dźwiękach poczułem się jakbym dostał obuchem w potylicę. Dźwiękowa tragedia... nie spodziewałem się, że tak łatwo można zepsuć wszystko nad czym się pracowało od lat. Dźwięk z tego Technicsa jest absolutnie nie do przyjęcia - sycząca góra, brak wokali, bas pusty jak wydmuszka.
Nieco podłamany, że wyrzuciłem ciężko zarobione pieniądze w błoto i z ciągłą potrzebą posiadania selektora źródeł z opcją volume postanowiłem go przerobić. Schemat w dłoń, dwa dni pracy:
- bypass regulacji tonów
- optymalizacja wzmacniacza tzw class AA - wymiana kondensatorów w torze audio, wymiana op ampów i inne pomniejsze zmiany
- po każdej zmianie odsłuchy
Teraz gra to o niebo lepiej... ale z pierwotnego Technicsa to nie wiele zostało poza obudową i zasilaniem, nad którym również muszę się jeszcze pochylić.
Podsumowując: ostrzegam przed kupnem tego modelu: Technics SU-A40 - straszna kaszana, jeśli ktoś musi Technics to model oczko wyżej SU-A60 będzie już sporo lepszy, ponieważ ma prawdziwy tryb direct (w SU-A40 jest tzw tone defeat, który nic nie pomija) i zastosowano w nim wzmacniacze operacyjne przyzwoitej klasy NE5532.